A może po prostu trafiałam na egzemplarze, które nie współpracowały z moimi włosami tak jakbym tego oczekiwała.
Najmilej wspominam piankę Sunsilk, w płynie, z pompką - niestety została wycofana.
Szukałam więc czegoś podobnego, gdyż jej forma przypadła mi do gustu.
Trafiłam na Piankę nabłyszczającą z serii Styling Effect od Joanny :
Producent obiecuje :
Ekstremalna puszystość, super połysk.
Marzysz, aby Twoja fryzura lśniła jak nigdy dotąd? Teraz możesz to osiągnąć używając specjalnie opracowaną Piankę nabłyszczającą Styling Effect.
Poznaj jej fantastyczne właściwości:
- nadaje super połysk i elastyczność,
- tworzy efekt zwiększonej objętości i puszystości,
- doskonała do utrwalania fryzury,
- zawiera filtr UV, który chroni włosy
150ml / ok. 9zł
Jak już wspomniałam - najbardziej lubię tą piankę za jej formę - dzięki niej jest lekka, nie skleja i nie obciąża włosów. Naprawdę! To jest właściwie to co zawsze dyskwalifikowało u mnie tego typu kosmetyki.
Pianka ma postać płynną, po energicznym wstrząśnięciu jest gotowa do użytku :
Uwaga, potrafi uciekać z dłoni, więc pełna koncentracja ;-)
Jedno pompnięcie wystarcza na średniej długości włosy - ja, z moimi o długości sporo za ramiona, pompam sobie x2 :-)
Tytułowe zadanie - czyli nabłyszczanie - jest powiedzmy, umiarkowane. Włosy nie lśnią niczym tafla wody, wyglądają natomiast zdrowo i świeżo.
Są puszyste i elastyczne - to na pewno! Pianka nie utrwala na mur-beton, więc fryzura wygląda naturalnie będąc przy tym wystarczająco zdyscyplinowaną, by w ciągu dnia nie tracić fasonu. Włosy są odbite od skóry i takie pozostają!
Pięknie pachnie! Niby ciut słodko a jednak świeżo - kojarzy mi się z dobrej jakości kosmetykami profesjonalnymi, które tak lubię wąchać przy okazji wizyty u fryzjera.
Co więcej - zapach utrzymuje się na włosach całkiem długo.
Pianka jest wydajna, przyjemna w użytkowaniu i spełnia moje oczekiwania w zupełności!
Wygląda na to, że znalazłam godnego następcę Sunsilka, cieszę się :-)
zaciekawiła mnie ta forma pianki :) Jeszcze się nie spotkałam z takim czymś.
OdpowiedzUsuńPolecam wypróbować!
OdpowiedzUsuńJeżeli nie zależy Ci na mocnym utrwaleniu a raczej na naturalnym efekcie bez obciążenia - będziesz zadowolona :-)
Dzięki za odwiedziny!
ja mam kręcone włosy, więc pianka jest oboiązkowa, przyznam, że czuję się zachęcona Twoją recenzją, na pewno kupię, by wypróbować, a i cena jest zachęcająco niska
OdpowiedzUsuńA to ciekawe. Byłaby niezła pianka w niezłej cenie. Miałam żel z tej serii, ale nie byłam nim zachwycona.
OdpowiedzUsuńP.S. tak trochę od rzeczy, ale muszę to napisać - ładną masz obrączkę! :)
Little XXS - cieszę się bardzo, że recenzja zachęciła Cię do wypróbowania, chętnie poznam Twoją opinię!
OdpowiedzUsuńSiuzdakowa - przyznam, że nie próbowałam innych kosmetyków z tej serii, ale to tylko przez moją niechęć do stylizujących mazideł na włosach. Pianka jednakowoż zadowala, zdecydowanie!
A za pochwałę mojej obrączki ślicznie dziękuję - podoba mi się niezmiennie od 7 lat *_*
Ja jednak omijam kosmetyki do stylizacji :) Mam stosunkowo niewiele włosów i nie wygląda to najlepiej :(
OdpowiedzUsuńWpadłam tu, ponieważ na innym blogu przeczytałam Twój komentarz ze wspomnieniem o obrączce i byłam niezmiernie ciekawa jej wyglądu.
Powiem Ci, że faktycznie jest piękna. Bądź szczęśliwa tak 7x7x7 lat i jeszcze dłużej :)
Zajęczaku to bardzo miłe, dziękuję!
OdpowiedzUsuńI zapraszam częściej :-)
Ehh.. ja to z moimi włosami chyba nic nie robię oprócz szamponowania i odżywkowania + jedwab ;-) Ale jeśli zachęciłaś nawet mnie - mega sceptyka to gratuluję :-)
OdpowiedzUsuńAnia! Jak fajnie, że mnie odwiedziłaś! :)
OdpowiedzUsuńA zachęciłam Cię? :>
UWAGA! Wszystkie czytelniczki zapraszam do odwiedzenia bloga Anji! Zobaczcie jakie ona fotki cyka, skubana! *_*
Zachęciłaś, zachęciłaś, już dopisałam do listy zakupów ;-P
OdpowiedzUsuńDzięki ;-*
Yeah! Sukces! :-)*
OdpowiedzUsuń7 lat to piękny staż! Gratuluję i życzę jeszcze przynajmniej 77 wspólnych lat! ;)
OdpowiedzUsuńDziękuje(MY)! :-))
OdpowiedzUsuń