Jak obiecałam - jestem!
A że wczoraj postulowałyście za wpisem o płukance octowej, zebrałam się i uwieczniłam ten mój mały włosowy rytuał :-)
O płukance dowiedziałam się oczywiście z blogów włosowych, które od pewnego czasu wertuję jeszcze uważniej niż zwykle.
Mam bowiem zamiar porządnie wziąć się za swoje włosie, czego początkiem będzie podcięcie końcówek - mam wrażenie, że wszystkie moje zabiegi nie mają 100%przytupu przez te pierzaste końce.
Póki co jednak dzielnie pielęgnuję to co mam - a co mam zobaczycie za chwilę ;-)
Do sporządzenia płukanki używam winnego octu o smaku cytrynowym z Kamisa.
Nie kupowałam go specjalnie w tym celu - ot stał w szafce i czekał na swoje 5 minut :-)
Wyczytałam, że najlepiej użyć octu jabłkowego bądź winnego właśnie - nigdy spirytusowego, bo wysuszy kłaczki!
Na stronie Kamisa znalazłam parę informacji odnośnie dokładnie tego octu, który posiadam - jest też część kosmetyczna - klik tutaj.
Konkrety - do 1l wody (najlepiej chłodnej i przegotowanej) dodaję 2 łyżki stołowe octu.
Tak przygotowaną mieszanką płuczę włosy po ich umyciu i nałożeniu oraz spłukaniu odżywki.
Płukanka ma też tą zaletę, że świetnie wypłukuje wszelkie pozostałości kosmetyków, które nie zostały porządnie spłukane.
Typowy dla octu smrodek jest w tym konkretnym przełamany cytrynowym aromatem, przez co jest przystępniejszy w odbiorze.
Jednak czuć go i tak tylko podczas płukania - po osuszeniu włosów i zdjęciu ręcznika, po smrodku nie ma śladu.
Czy to działa? I co właściwie daje ta płukanka?
Otóż działa. Stosuję ją po każdym myciu włosów, czyli 2-3 razy w tygodniu i stał się to mój rytuał.
Włosy zyskały połysk a kolor odżył. Są sypkie i sprężyste.
Płukanka świetnie domyka łuski włosów, dzięki czemu są o wiele gładsze - autentycznie czuć różnicę!
Liczę, że przy dłuższym stosowaniu włosy jeszcze się wzmocnią i w końcu ograniczy się ich wypadanie.
Zebrałam się przy okazji do włosowej wizualizacji.
Początkująca ze mnie włosomaniaczka, proszę o wyrozumiałość :-)
Pochylona głowa, do tego schowana w ramionach.. yay me! |
A tu najazd na końcówki - nie dość, że prawie czarne dzięki drogeryjnym farbom, to pierzaste.. |
Każdej z Was, której zależy na dodaniu włosom wigoru i blasku, polecam wypróbowanie płukanki octowej!
Szybki i niedrogi zabieg, który może wykonać każda z nas - u mnie stały punkt włosowego programu :-)
A może już praktykujecie - podzielcie się wrażeniami i efektami :-)
Miłego dnia!
Miałam kupić płukankę z octu z malin Marion, ale Twój sposób jest z pewnością tańszy. Spróbuję w tym tygodniu.
OdpowiedzUsuńJest zdecydowanie tańszy, poza tym słyszałam, że płukanka Marion jest dość niewydajna.
UsuńJa mam mgiełkę z tej serii - jest fajna, ale takiego szału jak tradycyjny ocet nie robi :-)
Spróbuje. Bo moimi włosami też się muszę zająć.
OdpowiedzUsuńWarto - prosty i nie wymagający dużego nakładu sił/składników sposób :-)
UsuńJeszcze nie miałam, ale moooże się skuszę. :)
OdpowiedzUsuńSkuś się skuś :-)
Usuńślicznie wyglądają Twoje włosy! muszę wypróbować taką płukankę! ciekawa jestem jak moje włosy na nią zareagują
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńJak się zdecydujesz, koniecznie daj znać czy płukanka się sprawdza :-)
ale pięknie błyszczą! ocen dobrze domyka łuski :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie tak jak piszesz, byleby ktoś nie zrobił babola i nie użył zwykłego octu, bo wysuszy kłaki okropnie ;p
Dzięki :-))
UsuńDokładnie, spiryt zrobi sianko!
Nie próbowałam, ale jak widzę Twoje błyszczące włosy, to dziś na pewno wypróbuję, w końcu ocet gdzieś mam:)
OdpowiedzUsuńDokładnie, ocet ma prawie każdy, więc szybko i łatwo można włosom zrobić dobrze :-)
UsuńJa nie próbowałam ;) ale włosy są piękne ;)
OdpowiedzUsuńA dzięki bardzo :-)
UsuńTwoje wlosy sie ladnie blyszcza :) wlosomaniactwo wciaga, uwazaj! ja mimo calej swojej mani nadal nie robilam plukanek, wiem do czego zuzyje ocet jablkowy ;-)
OdpowiedzUsuńDzięki :-)
UsuńWciąga, oj wciąga - dziś znowu poczyniłam włosowe zakupy
Aguśka jakie Ty masz długie włosy :))) cudownie lśnią, mam następną rzecz do przetestowania za twoim przykładem
OdpowiedzUsuńja od tygodnia piję drożdże za poradą Moniki i też widzę już pozytywną różnicę, olejowanie i ocet do tego i włosy będą jak z katalogów fryzjerskich :)
Dziękuję Aniu :-)*
UsuńJa się do drożdży nie przekonam, poza tym boję się wpływu na cerę i żołądek.
Ale jak wypróbujesz płukankę, koniecznie daj znać jak wrażenia :-)
Ja ją stosuję i jestem nawet zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńPrawda, że bajecznie prosty sposób? :-)
Usuńwypróbuję i też mam problem taki jak Ty, że przez zniszczone końcówki nie czuję rezultatów pielęgnacji, jednak na tych zdrowych włosach od nasady do końca uszu-widać, z czego ogromnie się cieszę :)
OdpowiedzUsuńDlatego te swoje pierze muszę ciachnąć, bo podobnie jak u Ciebie, zdrowa część włosów ma się świetnie :-)
UsuńMasz piekne włosy :)
OdpowiedzUsuńI niesamowicie podoba mi sie efekt tych cieniowanych aż do czerni końcówek.
Dziękuję :-)
UsuńMówisz, że fajnie to wygląda? Mnie to zawsze wkurzało, nigdy żadną farbą nie udało mi się pokryć włosów równomiernie przez te końcówki..
Używałam jablkowego i spiryt. i powiem że moje włosy bardziej wolą spirytusowy, wcale się nie przesuszaja:)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne włoski, błysk!
Dzięki :-)
UsuńO proszę, widocznie nie każdemu pasuje to samo - Twoje włosie lubi spiryt :-))
Od dawna lubię płukanki octowe:) Najczęściej wykorzystuję ocet winny a jak mam brak to świeży sok z cytryny:)
OdpowiedzUsuńTeraz kupię gotowca z YR.
A jak działa sok z cytryny? I jak przyrządzasz z niego płukankę?
UsuńCzaiłam się na tą z YR, kupiłam w końcu mgiełkę z Marion - jest fajna, ale tyłka nie urywa. Octu nie pobiła :-)
w takim razie zycze powodzenia!:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, przyda się na zapas ;-)
UsuńWczoraj robiłam płukankę i byłam zachwycona, użyłam octu jabłkowego i na pewno będę to robić systematycznie - zajmuje dosłownie chwilkę, a efekt - rewelacja!
OdpowiedzUsuńDokładnie - mały nakład środków i czasu a efekty świetne :-)
UsuńWyglada niezle. Ostatnio wszedzie glosno o laminowaniu wlosow, ale na zelatyne absolutnie sie nie skusze. Ocet winny pewnie bede w stanie przezyc, a wlos mam wysuszony na wior :)
OdpowiedzUsuńTylko czy to nie smierdzi okrutnie?
Ja za laminowanie też podziękuję.
UsuńDobrze, że pytasz o zapach - zapomniałam o nim napisać w notce, zaraz uzupełnię :-)
Typowy dla octu smrodek czuć tylko podczas płukania - po zdjęciu z włosów ręcznika nie ma już śladu po zapachu.
Ale masz śliczne włosy :)Chyba wypróbuję płukankę wg Twego przepisu ;) Bo te drogeryjne (YR, Marion) nie dają u mnie żadnego efektu :(
OdpowiedzUsuńaż chyba spróbuję! :) jaki blask! :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie moja droga, koniecznie :-)
UsuńJa nigdy więcej nie będę płukać włosów octem, nie wiem czy za dużo go użyłam ale z tydzień po jeszcze go czułam, fuu.. Ale fakt, włosy były bardziej błyszczące. ;)
OdpowiedzUsuńOjej tydzień? Az niemożliwe..
UsuńU mnie smrodek znika zaraz po zdjęciu z włosów ręcznika.
Możliwe, możliwe.. Z każdym dniem malał ale jednak było go czuć.
UsuńTwoje włosy zjawiskowe :) mam zbliżony kolor też farbowany i pytanie czy ocet nie wpłynie na zmianę ich koloru? z chęcią bym wypróbowała skoro mówisz, że jest błysk i mniejsze wypadanie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-))
UsuńReniu ocet ożywia kolor - tak jest napisane pod linkiem z notki i ja muszę powiedzieć, że rzeczywiście. A już na pewno nie robi kolorowi żadnej krzywdy :-)
a mi się podoba pierzastość Twoich końcówek :D
OdpowiedzUsuńNo coś Ty ;-)
UsuńRozczesać włosie z takimi pierzami to męka..
A jaki ocet sprawdza się najlepiej
OdpowiedzUsuńZ tego co czytałam - jabłkowy.
UsuńAle winny u mnie sprawdza się też świetnie - generalnie można użyć każdego poza spirytusowym.
zawsze myślałam, że ocet szybciej wypłucze kolor włosów farbowanych, a tu proszę - nie dość, że tego nie robi, to jeszcze ożywia kolor ;] muszę koniecznie wypróbować :)
OdpowiedzUsuńTeż o tym nie wiedziałam, miłe zaskoczenie :-)
UsuńSuper włoski i takie gęste;) jak moje kiedyś.Fajny blog i ten wpis o nocnym fryzie przy użyciu skarpety.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńChyba i ja przyłączę się do tej włosowej kuracji :) W najbliższym czasie postaram się zaopatrzyć w ocet winny albo jabłkowy. Super blog, cenne porady i wskazówki. Zapraszam do odwiedzenia i obserwowania mojego nowego bloga: piekno-tkwi-w-tobie.blogspot.com/ Pozdrawiam i dodaję do obserwowanych :)
OdpowiedzUsuńJuż chyba wiem, jaki błąd popełniłam.
OdpowiedzUsuńRozcieńczyłam w dużo dużo mniejszej ilości wody i wysuszył mi włoski.
Następnym razem spróbuję w ten sposób :)
A włoski masz śliczne i tak ładnie podkręcone końcówki. <3
Musze wyprubowac ! Wziełam sie w koncu za swoje kudełki ;P Bardzo je zniszczyłam rozjaśniaczem :( Stosuje rózne odzywaki, waxy nie waxy i nie bardzo to pomaga. Podciełam rozdwojone koncówki ze 2 tyg temu i znowu sie rozdwoiły ;/ Agnieszko, masz jakis dobry sposób na rozdwojone koncówki ?Pozdrawiam i całuje ;*
OdpowiedzUsuńDzisiaj właśnie będę robiła tę płukankę :D
OdpowiedzUsuńczy można ją stosować na farbowane ciemne włosy ? :)nie wypłuka koloru ???
OdpowiedzUsuń