Myślę, że cykl recenzyjny fajnie byłoby zacząć od kosmetyku, który w mojej pielęgnacji zagościł już dawno i na dobre.
Mowa tu o wodzie brzozowej Isana Hair - mój absolutny must have!
Preparat do intensywnej pielęgnacji włosów normalnych i z łupieżem.
Wysoko-odżywcze ekstrakty z liści brzozy pielęgnują włosy i rewitalizują skórę głowy. Prowitamina B5 nadaje włosom połysk i wzmacnia je.
Dzięki specjalnemu połączeniu aktywnych substancji
- poprawia się ukrwienie skóry głowy,
- włosy stają się mocniejsze,
- nabierają blasku i objętości, a łupież znika.
Skład: Aqua, Isopropyl Alcohol, Propylene Glycol, Glycerin, Betula Alba Leaf Extract, Betula Alba Juice, Alcohol Denat., Sodium Benzoate, Panthenol, Parfum, Potassium Sorbate, Citric Acid, Peg-60 Hydrogenated Castor Oil, CI 19140
Opis i zdjęcie pochodzą z portalu wizaz.pl
Cóż dodać - wszystko się zgadza!
Dzięki Rossmanowi mam go zawsze pod ręką, bo do tej pory poszukiwania tej wody były bardzo żmudne.
A i Isanowy produkt jest lepszy od tych dostępnych w kioskach i małych drogeryjkach.
Woda ma przyjemny, świeży zapach. Po aplikacji trochę kręci w nosie alkoholem, ale to chwilka - zapach szybko się ulatnia i zostaje tylko świeżość.
Nie podrażnia mojej wybrednej skóry głowy - wcierana po każdym myciu głowy sprawia, że włosy są dłużej świeże, sprężyste i mocniejsze. Znacznie zmniejszyła się też ich skłonność do wypadania.
I co najważniejsze - obserwuję u siebie nalot uroczych baby hair! Jestem przeszczęśliwa! Oby tak dalej a moja przerzedzona, marna czuprynka wróci do swojej dawnej objętości!
Woda łagodzi wszelkie podrażnienia skóry głowy, niweluje łupież - wcieram ją również w główkę mojego męża, z jego relacji wynika, że znika uczucie ściągnięcia skóry, świądu i łagodnieje podrażnienie w postaci czerwonych plamek na linii włosów.
Butla duża, woda wydajna, cena bardzo przystępna - 500ml za ok. 6zł
Ja przelewam ją sobie do mniejszej butelki z długim aplikatorem, dzięki czemu docieram do samej skóry głowy i jedynie na nią wodę aplikuję - oczywiście wcieranie połączone z krótkim masażem daje jeszcze lepsze efekty, ale czasami czasu brak.
Podsumowując - polecam, naprawdę warto wypróbować, być w miarę systematycznym w stosowaniu a efekty zaskoczą największych sceptyków!
ok, jeśli to ma podziałać na łupież, na wypadanie... chyba spróbuję :) na przetłuszczanie włosów też działa?
OdpowiedzUsuńAno, tak jak pisałam - włosy są dłużej świeższe - u mnie oznacza to tyle, że akcja 'muszę myć hery, wyglądam jak ulung' przesuwa się o jeden dzień ;-)
OdpowiedzUsuńPotwierdzam Żona nie kłamie woda brzozowa działa na mój łupież :) i wcale jej nie piję :P
OdpowiedzUsuńAle przyznaj, że się sztachasz jak Cię nacieram :P
OdpowiedzUsuńNo to trzeba będzie sobie sprawić
OdpowiedzUsuńJak wiem jak wygląda butla to łatwiej będzie szukać :) a może i mojemu mężowi przypadnie do gustu nie do picia :D
OdpowiedzUsuńJa za namową już zakupiłam i nawet raz zastosowałam - po jednej aplikacji nie znikły jeszcze moje "dolegliwości", ale włosy wydały mi się takie bardziej uniesione przy skórze :) a może tylko próbowałam sobie wmówić taki efekt?? Mam nadzieję, że nie :)
OdpowiedzUsuńMuszę jednak znaleźć sobie mniejszą buteleczkę z aplikatorem - jak Aguu, bo z tej wielkiej niewygodnie jest korzystać.
Agu a w Naturze będą to mieli? bo do Rossmana daleko :(
OdpowiedzUsuńNiee Andziu, to Isana - marka Rossmanna, więc tylko tam dostępna niestety :-(
OdpowiedzUsuńJa się jutro zaopatrzę w brzozówkę:D Aguu nasze łepetynki będą Ci wdzięczne :-)
OdpowiedzUsuńdołączam do grona zabrzozowanych....kupione, wczoraj zastosowane i dzisiaj włosy są jakieś inne...takie...sypkie...nie umiem inaczej tego efektu opisać. Sztywne i trochę bardziej sztywne co mi się nie do końca podoba...zobaczymy co będzie dalej ;)
OdpowiedzUsuńno to muszę czekać aż do cywilizacji pojadę to kupię :P
OdpowiedzUsuńNat ale chyba na włosy sobie nie polałaś?
OdpowiedzUsuństosuję od jakiegoś czasu i czekam na efekty :)
OdpowiedzUsuńnie no, głównie na skórę głowy ale na włosy też coś pewno poszło. Na opakowaniu pisze żeby wcierać we włosy..... btw - normalnie o tej porze już bym miała tak tłuste włosie że można by było frytki smażyć a tu proszę - piękne i suche ;) coś tam jednak działa ^^
OdpowiedzUsuńNie wcieraj we włosy! Toż to alkohol ma! Na wiór wysuszysz!
OdpowiedzUsuńA pewnie, że działa :]
ale nie da się wcierać w głowę nie lejąc po włosach :/
OdpowiedzUsuńdo dupy w ogóle ta butelka...
Toć pisałam, że ja sobie przelewam, bo inaczej ciężko.
OdpowiedzUsuńJak nie ma buteleczki z dziubkiem to może być z psikaczem.
Albo o - olśnienie! Przelej do buteleczki po wodzie utlenionej - ona ma dziubek, krótszy co prawda, ale ma!
mam ja od niedawna i jest fajna, ale brak mi systematyczności :)
OdpowiedzUsuńTa, kiedyś o wodzie u Ciebie przeczytałam, ale aplikacja mnie przerosła. I obiecałam sobie, że nie kupię już tego więcej, bo sobie nie radzę. Dobrze, że wróciłam do postu, bo nie pamiętałam o buteleczce z dzióbkiem. A ja się tyle męczyłam i pewnie mnóstwo wody wylałam na marne...
OdpowiedzUsuńA z tymi dobrymi właściwościami to też mam wrażenie, że działa. Kiedyś myłam włosy co dzień, teraz jestem wygodna i co 3dni nawet myję, bo dobrze wyglądają. :> Zbiegło się to w czasie z rozjaśnieniem włosów i przymusowym pakowaniem na głowę odżywek, więc nie wiem co jest powodem, ale na pewno udział swój ma! :) Groszek anty. ;)
Noo bez odpowiedniej buteleczki aplikacja jest koszmarkiem..
UsuńAle ciesze się, żeś wróciła i że woda działa ;-)